poniedziałek, 12 sierpnia 2013

                                      Four



Justin's POV
Kiedy doszliśmy na miejscę położyłem ręce na jej biodrach.
-Otwórz oczy-szepnąłem jej zmysłowo do ucha. Alex zaniemówiła. Po jakimś czasie odezwała się.
-Jej, Justin...Tu jest pięknie. -Musiałem przyznać jej rację.
Staliśmy na wzgórzu. Dookoła nas była przepiękna łąka dzikich astrów i innych kwiatów. Pod nami płynęła rzeczka a na wprost rozciągały się pasma górskie. Nic dziwnego, że ją zatkało.
-To moje ulubione miejsce. Obiecałem sobie, że nikomu go nit pokazę.
-Mi jednak pokazałeś.
-Bo chciałem, żebyś zapomniała o tej całej sytuacji.
-Zajmie mi trochę czasu zanim całkowicie zapomnę.
-Wiem...-w tym momencie rozległ się dzwonek mojego telefonu. Byłem sfrustrowany. Leniwie wyjąłem telefon, a na ekranie wyświetliła mi się Katy. Przewróciłem oczami i postanowiłem zignorować połączenie.
-Nie odbierzesz?- spytała ciekawa
-To nic ważnego- wymusiłem uśmiech
-Jak sobie chcesz. Słuchaj jeszcze raz chciałam Ci podziękować za to wszystko co dla mnie robisz.
-Dziękowałaś już milion razy. Naprawdę nie ma za co.
Alex chciała coś powiedzieć, ale znowu ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Znowu to była Katy. Tym razem miałem zamiar odebrać.
-Czego ty do cholery chcesz?-krzyknąłem do telefonu
-Uważaj na słówka, kotku.
-Mówisz co masz mówić, albo się rozłączam.
-Musisz przyjechać szybko do domu. Jest sprawa.
-Kurwa akurat teraz wzięło was na jakieś gówniane sprawy?
-Nie gówniane tylko sprawy. Będziesz czy nie?
-Jest to coś ważnego?
-Hmmm...Jeśli uważasz, że sprawy biznesowe nie są ważne to...
-Nie, nie są ważne. Jestem zajęty. Będę wieczorem. Cześć. -nie odpowiedziała, a ja się rozłączyłem.
-To coś ważnego?- spytała Alex
-Nie, w paczce mają jakieś rzeczy do zrobienia.
-Nie jesteś im potrzebny?-tymi pytaniami zaczynała mnie wkurwiać.
-Nie jestem.
Alex usiadła na trawie, a ja zrobiłem to samo. Długo rozmawialiśmy. Coraz bardziej zaczynała mi się podobać. Popatrzyłem na wyświetlacz i była szesnasta czterdzieści. Pomyślałem, że czas się zbierać.
-Chodźmy już. Mamy zamówiony stolik na siedemnastą. -wstałem i podałem jej ręke.
-Tutaj jest tak pięknie, że najchętniej bym stąd nie szła.- uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że trafiłem z niespodzianką.
-Ja też, ale mamy dwadzieścia minut, zeby dojechać.
-Okej, niech ci będzie.
Szła przedemną. Miałem ogromną ochotę chwycić ją za rekę, ale bałem się. Zeszliśmy z góry i weszliśmy do samochodu. Zapięliśmy pasy, odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę. Popatrzyłem na nią.
-Opowiedz mi coś o sobie.
-Chcesz słuchać o moim nudnym życiu?
-Nie przesadzaj, na pewno nie jest aż takie nudne.
-Okej, jak chcesz. Mieszkałam razem z rodzicami, ale kiedy po ich rozwodzie matka przyprowadziła do domu jakiegoś fagasa nie wytrzymałam i wyprowadziłam się do Reachel. Wiedziałam, że ma mały dom, więc postanowiłam wynająć sobie mieszkanie. Znalazłam je niedaleko mojej szkoły. Potem okazało się, że mój nauczyciel jest strasznym zbokiem. Nie wytrzymuje już tej presji. Na szczęście zostało jeszcze kilka miesięcy do zakończenia. Mam nadzieję, że jakoś to wytrzymam.
-Teraz twoja kolej.
-Okej, zaraz, ale powiedz o co chodzi z tym nauczycielem.
-On się do mnie dobiera.
-Boże, dziewczyno ty to na serio masz przechlapane.
-Nie musisz mi tego mówić, wiem to. Już nie daję rady, ale teraz twoja kolej- powiedziała, a ja skręciłem na parking. Zgasiłem auto i wyszedłem. Otworzyłem Alex drzwi. Weszliśmy do restauracji i usiedliśmy przy naszym stoliku.
-Mam ci opowiedzieć o mnie?
-O to cie prosiłam.
-Większość czasu spędzam z przyjaciółmi. Często też wychodzimy się zabawić. Zajmujemy się dość nietypową robotą -nie powiem jej teraz czym się zajmuję.
Do stolika przyszedł kelner. Spytał co chemy zamówić. Przeglądając menu bez wahania zamówilem spaghetti. Alex też długo się nie zastanawiała. Wybrała naleśniki z owocami. Facet zapisywał wszystko o co prosiliśmy.
-I masz czas wychodzić z nieznajomą na kolację? - spytała, kiedy kelner odszedł
-Już nie jesteś nieznajomą- uśmiechnąłem się
-Nie wiesz o mnie praktycznie nic i już jestem twoją znajomą?
-No tak
-Wow, szybki jesteś.
-Wiem- puściłem jej oczko. Kelner przyniósł nam jedzenie.
-Smacznego -powiedziała Alex
-Nawzajem- odpowiedziałem i wziąłem się za jedzenie.
Kiedy zjadłem, zwróciłem się do Alex.
-Zauważyłem, że jesteś mało mówna.
-Gdybyś miał takie problemy jak mam ja już dawno strzelił byś sobie w łeb.
Trafiła w mój czuły punkt. Nienawidziłem o tym rozmawiać.
-Co masz na myśli? -skrzyżowałem ręce na piersi.
-To, że gdybyś był na moim miejscu nie wytrzymał byś.
-Nie wiesz tego kurwa więc nie mów. -wybuchnąłem
-Słucham? Co cię ugryzło?
-Ty mnie ugryzłaś.
-Miało być miło, a ty zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko wkurwiając się o nic.
-Nie znasz mnie, więcmnie nie oceniaj, dobrze?
-Wiesz co? myślała, że jesteś inny.  Przeszłą mi ochota na kolację z tobą. -po tych słowach poczułem, że przegiąłem.- Narazie.
Zamurowało mnie. Zachowałem się jak skończona świnia. Zapłaciłem i wybiegłem za nią. Czekała na taksówkę.
-Po co ty przyszedłeś? Jeśli chcesz się dalej kłócić, to sobie odpuść. Mam cie dość- nie wytrzymałem
-Oh, ty masz mnie dość!?- zacisnąłem szczękę- Zaczynam żałować, że cie w ogóle zaprosiłem.
-Jesteś skończonym dupkiem- nie wytrzymała napięcia-jeśli masz zamiar dalej się kłócić to lepiej zejdź mi z oczu.
-Tak będzie najlepiej. Czy ty choć na chwilę możesz się zamknąć?
-Zdecyduj się, raz mówisz, że jestem mało mówna, a teraz, że za dużo gadam. Mam cię serdecznie dość. Cześć- wsiadła do taxówki i trzasnęła drzwiami.
Chwyciłem się za kark i z całej siły kopnąłem w oponę nie mogąc sobie poradzic z nerwami. Wsiadłem wkurzony do samochodu i ruszyłem do Reachel. Wiedziałem gdzie mieszka bo ostatnio odwoziłem ją do domu. Kiedy dojechałem na miejsce szybko zaciągnąłem ręczny, wysiadłem i grzecznie zapukałem do drzwi. Otworzyła mi kobieta. Domysliłem się, że jest to matka Reach.
-Dzień dobry, ja do Reachel
-Już ją zawołam- widząc, że mi się spieszy szybko weszła po schodach i ją zawołała. Dziewczyna zeszła na dół. Była zaskoczona widząc mnie.
-Justin? Co ty tu robisz?
-Nie przyjechałem gadać, mam sprawę.
-O co chodzi?
-O Alex
-Jak to o Alex?
-No normalnie. Pokłóciliśmy się i chcę ją przeprosić. Zachowałem się jak skończony dupek. Dałabyś mi może jej numer albo adres? Zalezy mi na tym.
-Okej, skoro tak bardzo ci zależy, to ci dam. Poczekaj idę po coś do pisania. -poszła do pokoju i po dwóch minutach wyszła. -Tutaj jest jej adres a tutaj telefon. Tylko proszę cię, nie rób nic głupiego.
Alex's POV
Zapłaciłam za taksówkę i wyszłam. Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłąm na piętro. Otworzyłam drzwi do mieszkania i ściągnęłam buty. Płakałam. Jak on, taki miły i czuły chłopak mógł wybuchnąć o taką głupotę? Reachel miałą rację. To nie był chłopak dla mnie. Weszłam do łazienki i uwolniłam się od moich ubrań. Wchodząc pod prysznic odkręciłam wodę pozwalając zimnym kroplom spadać na moje zmęczone ciało. Chwyciłam za żel i namydliłam się. Kiedy skończyłam spłukałam się. Następnie chwyciłam za szampon i wlałam trochę na dłoń dobrze wcierając, a potem płucząc. Zakręciłam wodę i wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem i uczesałam włosy. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kogo przywiało o tej porze?- otworzyła drzwi w samym ręczniku.
-Czego tu szukasz?- syknęłam widząc Justina z bukietem.
-Chciałem Cię przeprosić.- usłyszałam- zachowałem się jak świnia.
-Świnia to mało powiedziane, raczej jak skończony gnojek.
-Wiem i przepraszam. -poleciały mi łzy wzruszenia i smutku. On mnie zranił,a nie powinno tak być. kontunuował- wybaczysz mi?- dał mi kwiaty- zależy mi na tobie.
-Zależy ci na mnie? Przecież nie znamy sie za dobrze, żeby ci na mnie zależało.
-Ale możemy to zmienić. Obiecuję, że jeśli mi wybaczysz i dasz jeszcze jedną szansę nie zmarnuję jej.
-Dobrze, niech ci będzie, ale to pierwsza i ostatnia szansa.
-Dziękuję.
-Wchodź, nie będziesz stał w korytarzu.
Wszedł a ja wstawiłam kwiaty do wazonu.
-Pijesz coś?-grzenie spytałam
-Może być herbata.
-Zaraz będzie.
Wstawiłam wodę i wyjełam dwie filiżanki. Poczułam jego ręce na mojej talii, a jego usta wbiły mi sie w szyję.

__________________________________________________________________________
Przepraszam was, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale miała szlaban ;//. Myślałam, że wyngrodzę wam to i dodam dzis jeszcze jeden, ale jestem zmęczona i nie dam rady. Przepraszam. Obiecuję że jutro dodam nowy :)
@JBinMyHeartPL 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz