niedziela, 18 sierpnia 2013

                                       FIVE



-Co ty robisz?- spytałam cichym głosem
-Próbuję ci to wynagrodzić.
Odwrócił mnie tak, że byłam z nim twarzą w twarz.
-Masz piękne oczy- szepnął
-Dziękuję -też odpowiedziałam szeptem. Niespodziewanie jego usta znalazły się na moich. Polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp. Bez problemu dałam mu go. Nasze języki się spotkały. Tańczyły ze sobą dłuższą chwilę, która wydawała mi się wiecznością. Nic się nie liczyło. Wszystko do okoła znikło. Byłam tylko ja i Justin. Czułam się jakbym była jedyną dziewczyną na tym świecie. Wplątałam mu ręce w jego włosy, a on przyciągnął mnie bliżej.
-Nie powinniśmy...to za wczas- powiedziałam prawie jękiem.
-Shhh...Nie mów nic- chwycił moją twarz- Jestem tu dla Ciebie.
Przerwało nam wrzenie czajnika. Dawał znak, że woda się zagotowała. Sciągnęłam gwizdek i zalałam cherbaty. Nic nie mówic, postawiłam je na stole. Justin cały czas patrzył na mnie. Byliśmy cali w amorach.
-Jesteś niesamowita- powiedział o objął mnie. Uwolniłam się z jego uścisku i usiadłam przy stole słodząc napój. Kiedy skończyła, Justin zrobił to samo.
-Mogę Cię o coś zapytać? -spytałam niepewnie
-Jasne, mów- zachęcił
-Dlaczego na mnie tak wybuchnąłeś w kawiarni?
Zauważyła, że jego ciało pokrywa gęsia skórka.
-Na pewno chcesz wiedzieć? -spytał ciekawy
-Tak.-kiwnęłam głową
-Chodzi o moją pasję. Widzisz ja...uwielbiam się ścigać na motorach.
-Ale co to ma wspólnego z naszą kłótnią?
-Dasz mi dokończyć?
-Oczywiście.
-Tamtego dnia też poszedłem się ścigać, ale w ostatnim momencie zadzwonił mój tata mówiąc, że mama jest w szpitalu. Strasznie się wystraszyłem, bo wiedziałem, że już wcześniej miała problemy ze zdrowiem. Chciałem tam jechać, ale nie mogłem, bo zapisałem się na ten wyścig i musiałem wziąść udział.  Wtedy mój przyjaciel, Ryan, zaoferował, że pojedzie za mnie. Zgodziłem się- zaczął płakać. Nigdy wcześniej nie widziałam go w tym stanie.- Pojechałem do mamy do szpitala. Okazało się, że spadła ze schodów i złamała rękę. Siedziałem z nią do momentu, w którym zadzwoniła Emily -dziewczyna Ryana mówiąc, że miał wypadek i żebym szybko przyjechał. Pożegnłem się z mamą i szybko pojechałem na miejsce. Roiło się od policji i pogotowia, Wiedziałem, że coś jest nie tak. Poedłem bliżej i nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. On...leżał w kałuży swojej krwi. Policjant powiedział, że bardzo mu przykro, ale niestety nie żyje. Wtedy cały mój świat się zawalił. Krzyczałem, że to na pewno kłamstwa, że on musi żyć. Obwiniałem tylko siebie za ten straszny wypadek. Miałem wyrzuty sumienia. Zacząłem pić, nie dawałem sobie z tym rady. Chwyciłem za pistolet i próbowałem popełnić samobójstwo. Przed tą próbą powstrzymała mnie Katy. To ona dodawała mi otuchy. Byla też reszta paczki. Oni te dawali z siebie wszystko, żeby mi pomóc, ale zawsze inaczej kiedy pociesza Cię kumpel, a kiedy laska. Dlatego tak strasznie wybuchłem, kiedy powiedziałaś, że już dawno strzeliłbym sobie kulką w łeb.
Byłam przerażona tym co powiedział.
-Jejku, przepraszam. Nie wiedziałam, że aż tak Cię tym zranię.
-To była moja wina. Nie potrzebnie się wkurwiłem. Będę leciał. późno już- powiedział, i dopił herbatę do końca.
-Gdzie Ci się tak spieszy? Jeśli chcesz, możesz zostać u mnie na noc. Mieszkam sama, więcj nie mam nic przeciwko -uśmiechnełam się.
-Bardzo chętnie, ale innym razem. Obiecałem Katy, że będę w domu wieczorem, a jest już prawie północ. Pozatym-oblizał usta- znając mnie, na pewno by do czegoś doszło- puścił mi oczko, a ja zarumieniłam się.- Spotkamy się kiedy indziej. Dobranoc.-powiedział i wyszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i wracając wspomnieniami do pocałunku dalej nie mogłam w to uwierzyć. Przez to całe podniecenie jakie między nami rosło zapomniałam się przebrać w piżamę i paradowałam w samym ręczniku. Weszłam do pokoju, wyjęłam z szafy dresowe spodenki i luźną bluzkę -w takim stroju spałam najczęściej- nałożyłam je na siebie i weszłąm do łóżka. Nagle dostałam SMS-a z nieznanego numeru, który brzmiał tak: "CIĄGLE MYŚLĘ O TYM CO MIĘDZY NAMI ZASZŁO ;)". Moje serce zaczęło szybciej bić, kiedy uświadomiłam sobie, że tego SMS-a wysłał mi Justin. Nie odpisując zablokowałam telefon i położyłam go na półce. Myśląc o nim szybko zasnęłam.
Justin's POV
Wjeżdżając do garażu zgasiłem silnik, wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem: "CIĄGLE MYŚLĘ O TYM, CO MIĘDZY NAMI ZASZŁO ;)". Wysłałem go do Alex. Otworzyłem drzwi samochodu i wysiadłem, udając się w stronę dzrwi, które prowadziły do salonu. Miałem ogronmą nadzieję, że nikogo nie będze. Myliłem się. Kiedy zobaczyłem ich miny, od razu wiedziałem, że coś się święci.
-Proszę, proszę, kogo moje piękne oczy widzą?-zadrwił Jack.-czyżbyś już ją przeleciał?
-Zamknij się- syknąłem
-Czyli tak -powiedział, z ironicznym uśmieszkiem.
-Nie wiesz kurwa to sie nie wpierdalaj.
-Ej, ej,ej czy możecie się choć na chwilę nie kłócić?- spytała Katy wyczuwając powagę sytuacji.
-Nie chcę mi się z wami gadać. Cześć- słyszałem głupie docinki z ich strony, ale miałem ich w dupie. Wszedłem na piętro i otworzyłem drzwi do mojego pokoju. Mój telefon zaczął wibrować. Miałem nadzieję, że to Alex, ale wyświetlił mi się numer Reachel. Odebrałem telefon.
-Słucham?
-Jak poszło?- powiediała prosto z mostu- wybaczyła ci?
-Oh, nawet więcej niż wybaczyła- miałem na twarzy lekki uśmiech
-Czyli? o co ci chodzi?
-Nie wyciągaj ode mnie takich informacji. Może ona Ci powie.
-Nie chciała mi powiedzieć, więc dzwonie do Ciebie.
-Hah, ode mnie się tego nie dowiesz. Halo? Halo?- zacząłem udawać- Chyba trace zasięg. Cześć- rozłączyłem się.
Byłem już tak zmęczony, że nie miałem sił na prysznic. Położyłem się na łóżku. Miałem ochotę napisac do niej jeszcze jednego SMS-a, ale odpuściłem. Nie chciałem jej budzić. Przykryłem się kocem i zasnąłem. Całą noc sniła mi się Alex.
Rano obudziło mnie stukanie Jacka do mojego pokoju. Zdziwiłem się, bo nigdy tego nie robił.
-Spisz?- spytał
-Nie kurwa, trupa udaję-powiedziałem z sarkazmem.
-To wstawaj, mamy robotę
-Jaką? -mówiłem praktyczni w poduszkę
-Trzeba zająć się Samem. -Na dźwięk jego imienia poczułem nienawiść.-Co z nim?
-To on jest sprawcą tego cholernego gwałtu w klubie.
-No co ty nie powiesz- moje słowa przepełnione były gniewem.
-Nie wiedziałeś?
-Kurwa chłowieku to ja zadzwoniłem na pogotowie i policję. Wiem, że to był on, bo go na tej dziewczynie widziałem.
-Czemu nic nie mówiłeś?
-Po co?
-Jak to po co? On ją zgwałcił.
-Oo i tu się mylisz. On jej nie zgwałcił. On miał taki zamiar, ale kiedy mnie zobaczył, zwątpił.
-Chwila- zaczął nie mogąc sobie tego poukładać- Co ty robiłeś w damskiej totalecie?
-Usłyszałem krzyki, więc wszedłem. Dobra koniec tej gadki, mów co to za robota.
-Facet ma na niego chrapkę. Już dawno zalazł mu za skórę. Chce się odegrać za to co mu zrobił.
-Co mu zrobił?
-Nie wiem, nie pytałem. Potrzebuje tylko kilka osób, które mu w tym pomogą.
-I...?-spytałem nie do końca go rozumiejąc.
-Powiedziałem, że mogę iść ja i ty, a resztę sobie znajdzie.
-Kurwa, zgłosiłeś mnie bez mojej wiedzy?!
-Myślałem...-zaczął, ale mu przerwałem
-To źle myślałeś. Jestem dziś zajęty. A teraz możesz iść, bo chcę się wyspać.
Bez słowa wyszedł zamykając drzwi. Była dziesiąta. Chciałem zadzwonić do Alex, ale nie odbierała. Reachel też. W końcu doszedłem do tego, że są w szkole. Napisałem do niej SMS-a o której kończy. Po kilku minutach odpisała mi, że ma jeszcze trzy lekcje, wychodzi o pierwszej i idze do domu. Wpadłem na pomysł, żeby pojechać po nią do szkoły, a potem wziąść ją do mnie wiedząc, że nikogo nie będzie. Tak też zrobiłem. Wszedłem pod prysznic i szybko się opłukałem. Ubrałem się i zjadłem śniadanie. Była 11, więc miałem trochę czasu. Dla pewności spytałem Jacka, czy będzie sam w domu nie dając mu niczego do zdradzenia mojego planu. Kiedy odpowiedział, że on jedzie do tego gościa, Katy do rodziców, a reszta chłopaków wracja dopiero jutro ucieszyłem się.
-Dobra ja jadę. Zostajesz sam w domu, więc nie rób nic głupiego- przez myśl przeszło mi, że nie będę sam, ale odpuściłem.-kiedy będziesz?
-Późno, nie czekaj na mnie
-Nigdy na ciebie nie czekam, więc nie schlebiaj sobie.-Zaczął się śmiac i wyszedł. Słysząc, że odjechał, zaczekałem chwilkę aż zniknie z mojego pola widzenia. Kiedy się upewniłem, że go nie ma, chwyciłem kluczyki od mojego wozu, zakmknąłem dom i wszedłem do garażu, a potem do samochodu. Odpaliłem go i wyjechałem. Mając jeszcze chwile pojechałem na miasto. Miałem trochę oszczędności, więc pomyślałem, że kupię coś Alex. Wszedłem do sklepu jubilerskiego i długo się zastanawiałem co mam jej kupić. Kiedy miałem już zrezygnować, moją uwagę przykuł naszyjnik. Popatrzyłem na cenę i nie był dorgi. Piękny, długi naszyjnik z serduszkiem na końcu. Poprosiłem, aby mi go zapakowali. Zapłaciłem i wyszedłem. Ruszyłem w stronę uczelni Alex. Wiedziałem gdzie studiuje, bo w okolicy była tylko jedna taka placówka. Zaparkowałem i miałem zamiar na nią poczekać. Popatrzyłem na telefon i była dopiero 12:45, miałem dobre piętnaście minut. Pomyślałem, że wytrzymam. Nagle moją uwagę przykuł zielony Nissan. Widziałem już gdzieś ten samochód, ale nie mogłem sobie przypomnieć gdzie. Długo się zastanawiałem nad tym i w końcu wiedziałem, że jest Reaczel. Stał wczoraj po jej domem. Z mojego romyślania wyrwał mnie dzwonek.
-Nareszcie-pomyślałem.
Otworzyłem drzwi i oparłem się o maskę samochodu. Alex szła w towarzystwie Reach. Nie widziała mnie, ale ja ją tak. Weszły na parking. Kiedy mnie zobaczyła strasznie się zdziwiła.
-Co ty tu robisz?-spytała
-Czekam na ciebie nie widać?-nie wiediała co powiedzieć-Wskakuj, mam dla ciebie niespodziankę
-Ale ja jadę z Reachel.
-Gdzie?
-No do niej.
-Nie możecie tego przełożyć?-spytałem z nadzieją.
-Możemy?- popatrzyła na Reachel
-Skoro tak bardzo Ci na tym zależy, to możemy.
-Jej dziękuję, jesteś wspaniała.
Pożegnały się a Alex wsiadła do mojego samochodu.
-Co to za niespodzianka?-dopytywała się. Chwyciłem za pudełeczko i podałem jej. Otworzyła.
-Dziękuję Justin- powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Chciałem czegoś więcej.
-Ej, ej, ej po wczorajszym wieczorku tylko tylko w policzek?
-No, skoro tak bardzo ci zależy to...-podniosła się ze swojego fotela i usiadła na mnie krakiem. Otworzyłem oczy ze zdziwnia a ona mnie pocałowała. Oddałem pocałunek.
-Poczekaj- szepnąłem. Pociągnąłem za rączkę, a fotel odsunął się i lekko położył. Objąłem ją. Ona siedziała na mnie okrakiem a ja ją całowałem kiedy ktoś zapukał w szybę.
___________________________________________________________________________________
Jeeeeej nareszcie skończyłam hahahah. Krótka informacja.  Od teraz rozdziały będą dodawane co sobotę bo zaraz zacznie się rok szkolny a ja nie mam tyle czasu, żeby pisać co kilka dni ;)
Dzisiaj pisałam ten rozdział z @katylovesbiebs_ i od zdania: " Nagle moją uwagę przykuł zielony Nissan" cały czas zmieniała zdania tak, że było coś o wibratorze. NP: podałem jej pudełeczko a ona: jaki śliczny kolor! nie mam jeszcz takiego! tak prawie będzie do kolekcji. Justin: następnym razem kupię ci niebieski.
-ale niebieski już mam ;c
-to następnym razem wypróbujesz mój...
Taaaak taki siostrzany odpierdolning ahahah
Chętnie widziane followersy na twitterze ;)
@JBinMyHeartPL i @katylovesbiebs_
Dzięki za przeczytanie ;) Do następnego rozdziału :3 Ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz